Wyspa na Rozdrożu lądowiskiem dla UFO


Opublikowane 16.05.2011

Kolektyw artystyczny EXYZT chce przekształcić okolicę fontanny z Placu na Rozdrożu w przestrzeń publiczną zachęcającą do przebywania w niej. I dobrze!

W artykule nikt jednak nie wspomniał o głównej przyczynie dla której to miejsce do tej pory pozostawało martwe.

Spójrzmy na googlemaps:

[googlemaps https://maps.google.pl/maps?gl=pl&sll=52.21941,21.024901&sspn=0.006295,0.006295&ie=UTF8&t=h&ll=52.219661,21.024474&spn=0.000822,0.001821&z=19&output=embed&w=680&h=500\]

Wydaje się być dość oczywistym dlaczego to miejsce nieatrakcyjne dla ludzi. Jak się do niego dostać? Otoczone jest pętelką dwupasmowej jezdni, bez wyznaczonych przejść dla pieszych. Co prawda prowadzą do niego dwa przejścia podziemne, ale ludzie nie lubią chodzić przejściami podziemnymi i nie robią tego jeśli faktycznie nie muszą. Owszem w okolice fontanny da się też przejść bezschodkowo z aleji Szucha, a do niej z kolei można dojść istniejącymi od niedawna przejściami naziemnymi. Tylko czy to wystarczy?

Dr Piotr Olszewski z Politechniki Warszawskiej badał parę lat temu zachowania pieszych wokół węzłów przesiadkowych przy stacjach metra w Singapurze. Z jego prezentacji utkwił mi w głowie bardzo ciekawy wynik - ludzie traktują każdy schodek w przejściach podziemnych lub kładkach tak, jakby mieli dodatkowe 3 metry do przejścia.

Zauważmy jednak dodatkowy kontekst - osoby, które były obserwowane w tym badaniu, miały silną motywację do tego, żeby szybko i sprawnie dojechać do pracy, do domu, na uczelnię itp. Pozostawiono im tylko wybór - czy wolą większą odległość po ziemi czy krótszą schodami. W tym naszym warszawskim przypadku ludzie jednak mogą wybrać trzecią możliwość - w ogóle nie przychodzić. Jak bardzo musi być atrakcyjna przestrzeń publiczna, żeby ludzie chcieli się do niej dostać korzystając z przejść podziemnych lub chodząc na około przez przejścia dla pieszych z sygnalizacją świetlną? Czy UFO wystarczy?