Niewidoczni - stara kampania, nowe pytania.


Opublikowane 17.05.2011

W 2009 roku prowadzono kampanię na rzecz poprawy bezpieczeństwa pieszych. Poniżej przypominam spot, który pojawiał się w telewizji. Proszę, zwróćcie szczególną uwage na to co się dzieje na filmie między 0:58 a 1:10

[youtube https://www.youtube.com/watch?v=kFaJEQ\_xeGU&w=640&h=480\]

Spot podobno został uznany za kontrowersyjny. Jak wielkie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że przedmiotem kontrowersji nie jest (jak sądziłem) wiktymizacja ofiar i kompletne pomieszanie adresatów tych spotów, lecz fakt, że uznano je za zbyt drastyczne.

Przyjrzyjmy się wspomnianym dwunastu sekundom między 0:58 a 1:10. W tym fragmencie “duch zmarłej” prześladuje niewinnego pieszego, który prawidłowo przechodzi na pasach przez jezdnię! A przecież: “niech pan uważa!” powinien w tym spocie usłyszeć kierowca samochodu, który łamie przepisy wyprzedzając na przejściu dla pieszych i w efekcie zabija pieszego!

Jaki wniosek może wysnuć z tego spotu przeciętny oglądający? Niestety jeden - pieszy NIE UWAŻAŁ. Czy w tym spocie w jakikolwiek sposób odniesiono się do zachowania kierowcy? NIE.

Czy o to chodziło twórcom tego spotu? 

Patrząc na ogół działań Policji i Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, odnoszę wrażenie, że traktują kierowców i ruch samochodów jak żywioł nie do opanowania. Pieszy ma non stop uważać, tak jak uważa się na to, żeby nie dać się wciągnąć w wir w rzece. Samochodami jednak kierują ludzie, a ruch samochodowy to nie żywioł. Sporo krajów europejskich potrafi sobie świetnie z nim radzić, trzeba tylko spojrzeć na problem z innej perspektywy niż zza kółka. Czy naszą policję, urzędników i posłów to zadanie przerasta?

W ostatniej części spotu widzimy nastolatkę, która próbuje “wtargnąć na jezdnię”. Zauważmy jednak, że jest to jezdnia tuż przy szkole. Dlaczego auto jedzie z tak dużą prędkością? Dlaczego w spocie nie ma śladu komentarza na ten temat? Na takich jezdniach w cywilizowanych krajach ruch jest mocno uspokojony. Najczęściej są to strefy 30 km/h, a czasem (coraz częściej) 10 km/h, ustawia się tam różnego rodzaju zwężenia czy esowania toru jazdy, aby kierowcy nie mogli rozwijać wyższej prędkości. W takich warunkach nawet jeśli jakimś bardzo nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności dojdzie do potrącenia dziecka, nie powinno to być tak bardzo groźne w skutkach, nie mówiąc już o tym, że najczęściej do tego nie dochodzi, bo kierujący jadąc wolniej mogą lepiej obserwować otoczenie i przewidzieć zachowanie pieszych. Niestety u nas, zamiast zmienić infrastrukturę czy pilnować ustępowania pierwszeństwa pieszym na przejściach, działania na rzecz poprawienia bezpieczeństwa dzieci sprowadzają się do rozdawania im odblasków, stawiania w okolicach szkół długich szpalerów płotów oddzielających chodnik o jezdni i ewentualnie pogrożenia kierowcom palcem z ekranu telewizora.

Policja, Ministerstwo Infrastruktury, posłowie, KRBRD powinni zrozumieć, że traktowanie dzieci jak dorosłych, a dorosłych jak dzieci nie jest skutecznym rozwiązaniem problemu. Potwierdzają to statystyki. A nie trzeba też wyważać otwartych drzwi: jest parę krajów w Europie, które sobie świetnie radzą z obniżaniem liczby wypadków z udziałem pieszych. Czy doczekamy się czasu, kiedy i w naszym kraju zaczniemy korzystać z dobrych wzorców?