Jak stoję, to chcę iść, jak idę, to mam stać. Logika dla pieszych w polskim prawie.


Opublikowane 26.09.2013

DSC_8383

Pojawiła się kolejna propozycja zmian przepisów dotyczących pierwszeństwa pieszych na przejściu dla pieszych.

Zmiana teoretycznie ma dać im pierwszeństwo na przejściu dla pieszych. Jednak w szczegółach widać, że nowe prawo nie zostało dobrze przemyślane. Pierwszy problem to zapis, że pieszy ma oczekiwać przed przejściem, aby udzielono mu pierwszeństwa. Drugi problem to zachowanie „zakazu wchodzenia bezpośrednio przed nadjeżdżający pojazd” – zapisu, który jest nagminnie źle interpretowany, nadużywany i który jest przede wszystkim niepotrzebny.

Dlaczego jest niepotrzebny? Bo w Prawie o Ruchu Drogowym znajduje się już dużo sensowniejszy i ogólniejszy zapis:

Art. 3.

  1. Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani zachować ostrożność albo gdy ustawa tego wymaga – szczególną ostrożność, unikać wszelkiego działania, które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego, ruch ten utrudnić albo w związku z ruchem zakłócić spokój lub porządek publiczny oraz narazić kogokolwiek na szkodę. Przez działanie rozumie się również zaniechanie

To zupełnie wystarczy – pieszy wie, że nie może robić sobie krzywdy.

Ale uwaga, jest jeszcze jeden istotny zapis:

 Art. 4 Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze mają prawo liczyć, że inni uczestnicy tego ruchu przestrzegają przepisów ruchu drogowego

Dzięki temu zapisowi pieszy wie, że może korzystać ze swoich praw i liczyć na to, że będą respektowane przez innych uczestników ruchu. Dlaczego przechodzenie przez przejście dla pieszych miałoby być wyjątkiem? Dlaczego w ten sposób zwalnia się z odpowiedzialności kierowców? W ten sposób wciąż nie ma jasności, wciąż będą wątpliwości i otwarcie na różne cudaczne „interpretacje”.

W wyniku takich niejasności co roku giną na drogach setki pieszych a tysiące zostaje rannych.

Drugą rzeczą, która w projekcie budzi wątpliwości to „oczekiwanie pieszego przed przejściem”. To rozwiązanie jest kompletnie nieintuicyjne – skoro mam pierwszeństwo i chcę iść, to dlaczego mam się zatrzymywać? Jak długo mam „oczekiwać”? Po co stwarzać dodatkowe trudności interpretacyjne kierowcom? “Jak pieszy chce iść, to się zatrzymuje? A co mają robić ci piesi, którzy chcą się zatrzymać? Iść?

Oprócz nieintuicyjności, zwrócę uwagę na jeszcze jeden aspekt związanym z psychofizjologią widzenia.

Jeśli kierowca i pieszy zbliżają się do przejścia dla pieszych, to kierowca jadący z odpowiednią prędkością powinien być w stanie zauważyć zbliżającego się pieszego. Uwaga kierowcy jest skupiona głównie na jezdni, ale dzięki widzeniu peryferycznemu możemy dostrzec ruch, który znajduje się poza centrum uwagi.

Jednak wg nowych przepisów, kierowca, który jedzie przepisowo i ma szansę zauważyć pieszego zbliżającego się do przejścia, nie będzie zobowiązany ustawą do tego, aby go przepuścić - za to będzie musiał to zrobić następny kierowca, dla którego pieszy jest tylko jednym z wielu nieruchomych elementów wystroju ulicy, obok słupa ze znakiem, latarni, billboardu, płotku, kosza na śmieci.

TEMU DRUGIEMU KIEROWCY BĘDZIE TRUDNIEJ ZAUWAŻYĆ STOJĄCEGO PIESZEGO NIŻ PIERWSZEMU, KTÓRY MA SZANSĘ ZAUWAŻYĆ RUCH.

Ułatwmy kierowcom przestrzeganie przepisów i sprawmy, że więcej pieszych przeżyje przechodzenie przez jezdnię. Zmieńmy przepisy tak, żeby było jasne, kto kogo ma przepuścić. Zastosujmy przepis znany z krajów o wysokim bezpieczeństwie:

Kierowca musi udzielić pierwszeństwa pieszym, którzy przechodzą przez przejście dla pieszych lub się do niego zbliżają.”

I wykreślmy zapis o zakazie wchodzenia bezpośrednio przed nadjeżdżający pojazd, bo istnieje, że już zapis: Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani zachować ostrożność albo gdy ustawa tego wymaga – szczególną ostrożność, unikać wszelkiego działania, które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa