Efekty uboczne grodzenia osiedli


Opublikowane 11.08.2011

fenceKształt miejskiej infrastruktury dla pieszych zależy nie tylko od władz miasta. Przyjrzyj się swojemu najbliższemu otoczeniu, temu co znajduje się tuż przy Twoim budynku. Czy widzisz mury i kraty? Jeśli tak, to wcale nie musi oznaczać, że jesteś w więzieniu, być może widzisz osiedle grodzone :-)

Moda na grodzenie osiedli zaczęła się w Polsce ładne parę lat temu, w Warszawie trudno znaleźć w tej chwili dewelopera, który budowałby osiedla otwarte. Co gorsze, moda ta dotyka też stare domy i osiedla. Choć są zaprojektowane jako otwarte, ich mieszkańcy często decydują się na stawianie płotów. Skąd się wzięła ta moda i jakie są jej konsekwencje społeczne to temat na osobny artykuł, tu skupię się tylko na konsekwencjach dla ruchu pieszego.

Postawienie płotu zawsze powoduje utrudnienia w poruszaniu się, bo tam gdzie jest płot, po prostu nie można przejść. Można powiedzieć, że to oczywista oczywistość, jednak warto zdać sobie sprawę, że stawianie płotów, aby utrudnić dostęp intruzom, utrudnia dostęp również mieszkańcom. Aby wyjść lub wejść, trzeba udać się do bramy lub furtki i tu często pojawiają się dwa problemy – zbyt mała ilość furtek lub ich złe rozmieszczenie. Co mam na myśli? Oto przykład:

Na ul. Palestyńskiej 5 w Warszawie jest duży, ogrodzony budynek wielorodzinny:

[googlemaps https://maps.google.com/maps/ms?msa=0&msid=208188674132389014973.0004aa2e732c32f1bb09f&ie=UTF8&t=h&vpsrc=0&ll=52.281595,21.02508&spn=0.001208,0.00264&output=embed&w=625&h=450\]

Choć projektant przewidział tu możliwość zrobienia zarówno furtki jak i wejścia do budynku od strony ul. Wysockiego, to jednak zarządca budynku nie skorzystał z tej możliwości – czynne jest tylko jedno wejście – od ul. Palestyńskiej. W efekcie mieszkańcy mają drogę pieszą na przystanek tramwajowy ponad dwa razy dłuższą (!) niż mogliby mieć przy prawidłowo rozwiązanym dojściu!

To jednak nie koniec. Przy zamkniętych osiedlach wydłużenie tras pieszych jest tylko pierwszym problemem, drugim jest zamykanie furtek i bram. Rozwiązania bywają różne – najczęściej jest tylko jedno wejście z domofonem, czasem jest domofon przy wejściu „głównym” a dodatkowe wejścia są zamykane na klucz.  Zorientowani mieszkańcy na ogół nie mają tu problemów poza sytuacjami, gdy na przykład leje deszcz i nie jest przyjemnie otwierać mokre furtki lub gdy na trzaskającym mrozie próbują w rękawiczkach kolejny raz wstukać kod do domofonu. Gorzej mają goście – kurierzy, różni dostawcy czy znajomi, którzy są w danym miejscu po raz pierwszy. Najpierw muszą poszukać wejścia, nieraz zmyślnie ukrytego. Czasem mają do wyboru dwa wejścia. Gdy już odnajdą prawidłowe wejście, muszą zadzwonić. Tu też bywają problemy – muszą znać/pamiętać nasz numer mieszkania, wybrać prawidłowy domofon (widziałem kiedyś przed jednym wejściem do budynku dwa domofony i żadnych dodatkowych informacji) i wybrać numer. Ale to też czasem nie takie proste! Natknąłem się już na domofon z naklejoną karteczką „aby wybrać mieszkanie 8a, 8b […] należy wybrać numery 108, 208 itd.”. Jakiś czas później znów odwiedzałem to miejsce, karteczki już nie było. Domofon jednak wciąż ten sam.

Problemy niestety nie kończą się na wejściu. Wyjście też może być najeżone pułapkami. Gdy wychodzimy z budynku na ogół po prostu otwieramy drzwi klamką. A co z furtką w ogrodzeniu? Otwieranie furtki klamką to rzadkość, najczęściej można spotkać się z oddalonym od furtki przyciskiem. Czasem jest dobrze widoczny, czasem jednak bywa ukryty lub nie po drodze.

Czy taka infrastruktura zachęca do chodzenia pieszo? Zwłaszcza gdy porówna się ją z bramami dla samochodów otwieranymi elektrycznymi silniczkami sterowanymi pilotem? Podejrzewam, że nie ma osiedli, gdzie furtka dla pieszych otwierana jest na pilota, a kierowca musi wysiąść z samochodu, otworzyć kłódkę i pchać skrzydła bramy siłą własnych mięśni, ale może istnieją gdzieś w Polsce osiedla, gdzie infrastruktura zachęca do poruszania się pieszo? Jeśli masz jakiś ciekawy przykład, napisz!